Pora na pierwszy, treściwy post.
Jeszcze na samym początku pragnę zaznaczyć, że zdjęcia wykonane zostały
wcześniej, w letni, słoneczny dzień :) Obecne warunki nie są niestety
tak sprzyjające fotografowaniu.
Wracając
do sedna: wybór padł na jeden z moich ulubionych lakierów (mocne
miejsce w pierwszej trójce): Blue Addicted z numerem 78 od Essence.
Lakier
chyba wszystkim znany (głównie przez to, że jest tańszym odpowiednikiem
Across The Universe od DL), pochodzi z wycofanej niedawno kolekcji
"Colour & go" , ale do dziś widuję miejsca, które wciąż
wyprzedają końcówki tej serii. Mój egzemplarz pochodzi z ww. wyprzedaży,
i kosztował 2,99 zł /5ml (przed przeceną bodajże 5,50 zł).
Tytułowy
Blue Addicted to średniej wielkości, błękitne i zielone hexy oraz małe
błękitne hexy (wydawać by się mogło, że to kropki, jednak zdjęcia
pozwalają to zweryfikować) zatopione w żelkowej, granatowej bazie.
Do
przyzwoitego krycia Blue Addicted potrzebuje minimum 3 (raczej
grubszych) warstw, co tworzy wrażenie intensywnej, wręcz morskiej głębi.
U mnie jednak rozwiązanie nakładania wielu warstw nie sprawdza się
najlepiej, stąd trochę bąbelków. Brokat jest nawet gładki, nie odstaje i
nie wku... denerwuje, jak widać na zdjęciach nie potrzebuje top
coat'u.
Schnie nieco
dłużej niż kremy, zmywa się jak każdy brokat- beznadziejnie, ale efekt
końcowy jest tego wart. W podzięce za cierpliwość dostajemy lakier o
bardzo dobrej trwałości (na moich paznokciach lakiery generalnie
trzymają się baaardzo długo, ale Blue Addicted dopiero po 2 tygodniach
odsłonił starte końcówki!).
Ze względu na transparentną formułę oraz małą ilość tego dobra proponuję nakładać go na inne, kryjące lakiery.
|
Blue Addicted w słońcu. |
|
Blue Addicted w słońcu. |
|
Blue Addicted w słońcu. |
|
Blue Addicted w słońcu. |
|
Blue Addicted w cieniu. |
|
Blue Addicted w cieniu. |
|
Zoom |
Obecna,
standardowa kolekcja Essence nosi tą samą nazwę co poprzednia,
liftingowi poddano kształt butelki i zwiększono jej pojemność (oraz
oczywiście cenę). Znalazły się w niej nawet niektóre kolory z
poprzedniej serii. Niestety, na Blue Addicted miejsca nie starczyło.
Pociesza
mnie fakt, że Sally Hansen wprowadza do swojej oferty lakierów z serii
Complete Salon Manicure odcień o nazwie Mermaid's Tale z nr 560. Jak na
moje kaprawe oko wygląda podobnie, bardzo podobnie.
Pozostaje mi czaić się na niego.
Edit: Właśnie powstała zakładka "kolekcja", gdzie możecie rozejrzeć się wśród mojego zbioru oraz zadać pytania.
Pozdrawiam.
Nie mam tego lakieru w kolekcji, za późno się zorientowałam że go wycofują;) A szkoda bo jest piekny;)
OdpowiedzUsuńA ja mam! :P
OdpowiedzUsuńWow, widzę, że naprawdę siedzisz w temacie :)
Tam od razu siedzę...
OdpowiedzUsuńInspirujecie mnie dziewczyny :)
Ewalucjo- często widuję te końcówki głównie w perfumeriach Douglas, może i niedaleko Ciebie znajdzie się takowa?
ps. Wow, jednak ktoś mnie czyta :)
Przyznaję się, napędzam Ci widownię, bo zalinkowałam na blogowym FB i na forum ;)
OdpowiedzUsuńBłagam, wyłącz weryfikację obrazkową komentarzy! :P
Mam go i nie przepadam, bo do krycia pełnego potrzebowałam chyba 7 warstw (!!!). To nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOrlico, chyba zaczynam się Ciebie bać. A identyfikacja wyłączona, dzięki za wskazówkę :)
OdpowiedzUsuńLola, przykro mi, że wprowadzam Cię w błąd pisząc o minimum 3, penie wynika to z mojego braku umiejętności nakładania cienkich i w ogóle, obsługiwaniem się pędzelkami. Zawsze można spróbować nałożyć na jakieś kryjące, niebieskie lakiery.
czyta, czyta;)
OdpowiedzUsuńmam tego maluszka, ale najczęściej nakładam go na czarny lakier- nie mam do niego za bardzo cierpliwości.
O matko 2 tygodnie z lakierem na paznokciach! Zazdroszczę tak ogromnie że nawet sobie tego nie wyobrażasz... U mnie lakier wytrzymuje max 2 doby a większość i tak niespełna 24h :(
OdpowiedzUsuńPiękny ten lakier :)
Ja również mam ulubieńca z tej serii i jest to Essence Colour & Go 38 Choose me!
SexiChic- sexi nick !
OdpowiedzUsuń38 z Colour & go również mam, ale szczerze pisząc, jeszcze nie otwierany. Mimo pierwszej notki jakoś z dystansem podchodzę do brokatów i innych cudaków.
A na żywotność lakierów na moich paznokciach nie mam wytłumaczenia.
Dimipedia- muszę spróbować kombinacji z czernią, brzmi dobrze :)
Przyłożyłam się jak go wymyślałam ;)
UsuńBardzo lubię efekt jaki dają takie cudaki ale zmywania nienawidzę chociaż u mnie w większości i tak złażą jakby były na bazie peel off ;)
Ja nie mam wytłumaczenia na brak żywotności lakierów na moich paznokciach.
polecam;)
UsuńSexi- również podobają mi się możliwości, jakie dają napakowane drobinkami lakiery, ale na kimś są "bezpieczne".
OdpowiedzUsuńChociaż i tak się ludzie na mnie dziwnie patrzą.
Na mnie też się dziwnie patrzą jak noszę bardzo kolorowy makijaż (np. czerwony, czy wściekle różowy) i jakoś z tym żyję ;)
UsuńLudzie muszą się nauczyć tolerancji...
O toż to, muszę się z Tobą zgodzić.
UsuńDaję Ci kredyt zaufania i dołączam do obserwatorek :)
OdpowiedzUsuńKolor lakieru bardzo mi się podoba, ale szkoda, że potrzebuje tylu warstw. Dla mnie dwie to maks :)
Śliczne dzięki Bello, z wielką radością się odwdzięczę :)
UsuńA mnie ten lakier jakoś nigdy nie kręcił;)
OdpowiedzUsuńOho, widać, że świetnie znasz się na tym o czym piszesz - podziwiam za znajomość tematu i asortymentu lakierowego firm kosmetycznych :)
OdpowiedzUsuńTen lakier posiadam i z jednej strony go kocham, a z drugiej nienawidzę... Efekt daje świetny, ale rozsadza mnie kiedy muszę go zmywać.
Dziękuję Rodzynko. Nad założeniem bloga zastanawiałem się parę długich miesięcy, jeszcze więcej zajęło mi zbieranie informacji w sieci i na żywo z drogerii w różnych miejscowościach. Nie wspomnę jeszcze o godzinach spędzonych na ogarnianiu techniki i sposobów dbania o dłonie, skórki, paznokcie... Pokazując produkt, trzeba zrobić to moim zdaniem w najlepszy sposób by było apetycznie :). Wiem, że do ideału mi daleko, ale ćwiczenia czynią mistrza.
UsuńCo do lakieru- próbowałaś może baz peel-off?
Nie, nie próbowałam jeszcze baz peel-off, bo mam raptem kilka lakierów pod które bym ją nakładała. Większość lakierów mam z tych, które łatwo się zmywa.
UsuńMasz rację - wiele osób prowadzących blogi nie dba zupełnie o estetykę i ukazując umazane skórki czy nierzeczywisty kolor produktu zwyczajnie nie szanuje czytelnika. Więc tym bardziej ukłon w Twoją stronę, że to wszystko wziąłeś pod uwagę.
Mam ten lakier, ale nienawidzę go zmywać.:P Chyba się z nim przeproszę i następnym razem użyję na bazę peel-off.;)
OdpowiedzUsuńDołączam, zapowiada się ciekawie.:)
Nie potrafiłabym nosić lakieru przez dwa tygodnie :) uwielbiam zmieniać kolory na pazurkach. Najdłużej wytrzymam 4 dni i muszę zmienić :) tak wiem...to już niestety choroba :)
OdpowiedzUsuńSkąd, dlaczego od razu choroba? Osobiście znam osoby, które muszą zmieniać lakiery codziennie i nie nazywałbym tego chorobą. Może małym zboczeniem ;). A to, że ja osobiście noszę lakier do czasu, aż nie zacznie się z nim coś dziać, to przede wszystkim przez chęć zapoznania się z trwałością poszczególnych egzemplarzy.
UsuńCzasem po prostu brak mi czasu czy chęci na zmianę ;)