4 lutego 2013

Niebieskie uzależnienie.

Pora na pierwszy, treściwy post. Jeszcze na samym początku pragnę zaznaczyć, że zdjęcia wykonane zostały wcześniej, w letni, słoneczny dzień :) Obecne warunki nie są niestety tak sprzyjające fotografowaniu.
Wracając do sedna: wybór padł na jeden z moich ulubionych lakierów (mocne miejsce w pierwszej trójce): Blue Addicted z numerem 78 od Essence.

Lakier chyba wszystkim znany (głównie przez to, że jest tańszym odpowiednikiem Across The Universe od DL), pochodzi z wycofanej niedawno kolekcji "Colour & go" , ale do dziś widuję miejsca, które wciąż wyprzedają końcówki tej serii. Mój egzemplarz pochodzi z ww. wyprzedaży, i kosztował 2,99 zł /5ml (przed przeceną bodajże 5,50 zł).
Tytułowy Blue Addicted to średniej wielkości, błękitne i zielone hexy oraz małe błękitne hexy (wydawać by się mogło, że to kropki, jednak zdjęcia pozwalają to zweryfikować) zatopione w żelkowej, granatowej bazie.
Do przyzwoitego krycia Blue Addicted potrzebuje minimum 3 (raczej grubszych) warstw, co tworzy wrażenie intensywnej, wręcz morskiej głębi. U mnie jednak rozwiązanie nakładania wielu warstw nie sprawdza się najlepiej, stąd trochę bąbelków. Brokat jest nawet gładki, nie odstaje i nie wku... denerwuje, jak widać na zdjęciach nie potrzebuje top coat'u. 
Schnie nieco dłużej niż kremy, zmywa się jak każdy brokat- beznadziejnie, ale efekt końcowy jest tego wart. W podzięce za cierpliwość dostajemy lakier o bardzo dobrej trwałości (na moich paznokciach lakiery generalnie trzymają się baaardzo długo, ale Blue Addicted dopiero po 2 tygodniach odsłonił starte końcówki!).
Ze względu na transparentną formułę oraz małą ilość tego dobra proponuję nakładać go na inne, kryjące lakiery.


Blue Addicted w słońcu.

Blue Addicted w słońcu.

Blue Addicted w słońcu.

Blue Addicted w słońcu.

Blue Addicted w cieniu.

Blue Addicted w cieniu.

Zoom

Obecna, standardowa kolekcja Essence nosi tą samą nazwę co poprzednia, liftingowi poddano kształt butelki i zwiększono jej pojemność (oraz oczywiście cenę). Znalazły się w niej nawet niektóre kolory z poprzedniej serii. Niestety, na Blue Addicted miejsca nie starczyło.
Pociesza mnie fakt, że Sally Hansen wprowadza do swojej oferty lakierów z serii Complete Salon Manicure odcień o nazwie Mermaid's Tale z nr 560. Jak na moje kaprawe oko wygląda podobnie, bardzo podobnie.
Pozostaje mi czaić się na niego.

Edit: Właśnie powstała zakładka "kolekcja", gdzie możecie rozejrzeć się wśród mojego zbioru oraz zadać pytania. 
Pozdrawiam.

23 komentarze:

  1. Nie mam tego lakieru w kolekcji, za późno się zorientowałam że go wycofują;) A szkoda bo jest piekny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam! :P
    Wow, widzę, że naprawdę siedzisz w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam od razu siedzę...
    Inspirujecie mnie dziewczyny :)

    Ewalucjo- często widuję te końcówki głównie w perfumeriach Douglas, może i niedaleko Ciebie znajdzie się takowa?

    ps. Wow, jednak ktoś mnie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznaję się, napędzam Ci widownię, bo zalinkowałam na blogowym FB i na forum ;)
    Błagam, wyłącz weryfikację obrazkową komentarzy! :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam go i nie przepadam, bo do krycia pełnego potrzebowałam chyba 7 warstw (!!!). To nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Orlico, chyba zaczynam się Ciebie bać. A identyfikacja wyłączona, dzięki za wskazówkę :)

    Lola, przykro mi, że wprowadzam Cię w błąd pisząc o minimum 3, penie wynika to z mojego braku umiejętności nakładania cienkich i w ogóle, obsługiwaniem się pędzelkami. Zawsze można spróbować nałożyć na jakieś kryjące, niebieskie lakiery.

    OdpowiedzUsuń
  7. czyta, czyta;)
    mam tego maluszka, ale najczęściej nakładam go na czarny lakier- nie mam do niego za bardzo cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko 2 tygodnie z lakierem na paznokciach! Zazdroszczę tak ogromnie że nawet sobie tego nie wyobrażasz... U mnie lakier wytrzymuje max 2 doby a większość i tak niespełna 24h :(

    Piękny ten lakier :)
    Ja również mam ulubieńca z tej serii i jest to Essence Colour & Go 38 Choose me!

    OdpowiedzUsuń
  9. SexiChic- sexi nick !
    38 z Colour & go również mam, ale szczerze pisząc, jeszcze nie otwierany. Mimo pierwszej notki jakoś z dystansem podchodzę do brokatów i innych cudaków.
    A na żywotność lakierów na moich paznokciach nie mam wytłumaczenia.

    Dimipedia- muszę spróbować kombinacji z czernią, brzmi dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyłożyłam się jak go wymyślałam ;)
      Bardzo lubię efekt jaki dają takie cudaki ale zmywania nienawidzę chociaż u mnie w większości i tak złażą jakby były na bazie peel off ;)
      Ja nie mam wytłumaczenia na brak żywotności lakierów na moich paznokciach.

      Usuń
  10. Sexi- również podobają mi się możliwości, jakie dają napakowane drobinkami lakiery, ale na kimś są "bezpieczne".
    Chociaż i tak się ludzie na mnie dziwnie patrzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie też się dziwnie patrzą jak noszę bardzo kolorowy makijaż (np. czerwony, czy wściekle różowy) i jakoś z tym żyję ;)
      Ludzie muszą się nauczyć tolerancji...

      Usuń
    2. O toż to, muszę się z Tobą zgodzić.

      Usuń
  11. Daję Ci kredyt zaufania i dołączam do obserwatorek :)
    Kolor lakieru bardzo mi się podoba, ale szkoda, że potrzebuje tylu warstw. Dla mnie dwie to maks :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczne dzięki Bello, z wielką radością się odwdzięczę :)

      Usuń
  12. A mnie ten lakier jakoś nigdy nie kręcił;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oho, widać, że świetnie znasz się na tym o czym piszesz - podziwiam za znajomość tematu i asortymentu lakierowego firm kosmetycznych :)
    Ten lakier posiadam i z jednej strony go kocham, a z drugiej nienawidzę... Efekt daje świetny, ale rozsadza mnie kiedy muszę go zmywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Rodzynko. Nad założeniem bloga zastanawiałem się parę długich miesięcy, jeszcze więcej zajęło mi zbieranie informacji w sieci i na żywo z drogerii w różnych miejscowościach. Nie wspomnę jeszcze o godzinach spędzonych na ogarnianiu techniki i sposobów dbania o dłonie, skórki, paznokcie... Pokazując produkt, trzeba zrobić to moim zdaniem w najlepszy sposób by było apetycznie :). Wiem, że do ideału mi daleko, ale ćwiczenia czynią mistrza.
      Co do lakieru- próbowałaś może baz peel-off?

      Usuń
    2. Nie, nie próbowałam jeszcze baz peel-off, bo mam raptem kilka lakierów pod które bym ją nakładała. Większość lakierów mam z tych, które łatwo się zmywa.

      Masz rację - wiele osób prowadzących blogi nie dba zupełnie o estetykę i ukazując umazane skórki czy nierzeczywisty kolor produktu zwyczajnie nie szanuje czytelnika. Więc tym bardziej ukłon w Twoją stronę, że to wszystko wziąłeś pod uwagę.

      Usuń
  14. Mam ten lakier, ale nienawidzę go zmywać.:P Chyba się z nim przeproszę i następnym razem użyję na bazę peel-off.;)

    Dołączam, zapowiada się ciekawie.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie potrafiłabym nosić lakieru przez dwa tygodnie :) uwielbiam zmieniać kolory na pazurkach. Najdłużej wytrzymam 4 dni i muszę zmienić :) tak wiem...to już niestety choroba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd, dlaczego od razu choroba? Osobiście znam osoby, które muszą zmieniać lakiery codziennie i nie nazywałbym tego chorobą. Może małym zboczeniem ;). A to, że ja osobiście noszę lakier do czasu, aż nie zacznie się z nim coś dziać, to przede wszystkim przez chęć zapoznania się z trwałością poszczególnych egzemplarzy.
      Czasem po prostu brak mi czasu czy chęci na zmianę ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...