Przyszedł moment, w którym i ja pragnę pokazać Wam moje piaskowe lakiery zdobyte dzięki uprzejmości Kolorowego Pieprzu oraz Tamit24. Mogliście przeczytać o tym w poprzednim poście. Na pierwszy ogień poszedł czerwony Illegal z numerem 040, od p2 oczywiście.
Lakiery nadające teksturowe wykończenie znamy nie od dziś. W zeszłym roku na naszych dłoniach królowały wymyślne lakiery pękające. Obecnie wszędzie można natknąć się na dodatki takie jak flock czy bulion/kawior pozwalające wykreować różnorodną powierzchnię na płytce paznokcia. Mnie ta mania na szczęście nie dopadła i nie robi większego wrażenia. Jednak gdy na horyzoncie pojawiła się możliwość wypróbowania chwalonych wszędzie niemieckich lakierów p2- nie można było odmówić. Ich piaski wzbudzały we niesamowitą ciekawość, uważam je za jedne z lepiej skomponowanych kolorystycznie pozycji wśród "piaskowców".
Czerwony illegal zamknięty jest w prostej i bezkompromisowej butelce mieszczącej 11ml produktu o zakrętce w kolorze lakieru, bardzo wygodnej i dobrze leżącej w ręku. Pędzelek jest miękki i ma klasyczny, wąski kształt. Przyjemnie mi się nim operowało :). Sam kolor w butelce wypada na neutralny czerwony z masą złotych glassflecków. Przy krawędziach butelki delikatnie widać jak łapie nieco malinowe tony i właśnie tak wypada na paznokciu.
Producent zaleca nałożenie 2 warstw i tyle właśnie widzicie na zdjęciu, natomiast już po pierwszej krycie było idealne, a szorstka powierzchnia była bardziej wyczuwalna. Kolejna warstwa wzmocniła kolor i ujarzmiła nierównomiernie rozmieszczone podczas pierwszej aplikacji drobinki. W słońcu widać, jak Illegal rozbłyskuje różnymi kolorami, mimo tego, że ma w sobie wyłącznie złote glassflecki. Przez częściowo transparentną bazę nabierają głębi i rozmaitych, ciepłych akcentów.
Zachwyciła mnie konsystencja piasków od p2- jest rzadka i lejąca, a przy tym wszystkim lekka jak chmurka. W duecie z wygodnym pędzelkiem malowanie jest wielką przyjemnością, bez większego wysiłku można namalować idealny łuk, trzeba by się też postarać by zalać skórki.
A teraz najfajniejsze, czyli wykończenie. Lakier możemy uznać za wyschnięty w momencie pojawienia się szorstkiej powierzchni (przypominającej w tym wypadku zużyty papier ścierny). Ma ona imitować drobne ziarna piasku. Sam czas schnięcia nie powala, jest raczej przeciętny. Przerażała mnie wizja tej szorstkości, ale okazuje się, że powierzchnia jest całkiem sympatyczna, nie ma szans na zaciąganie tkanin czy inne historie, osiągnięty efekt bardziej przypomina mi drobne brokaty bez top coatu :)
A teraz najfajniejsze, czyli wykończenie. Lakier możemy uznać za wyschnięty w momencie pojawienia się szorstkiej powierzchni (przypominającej w tym wypadku zużyty papier ścierny). Ma ona imitować drobne ziarna piasku. Sam czas schnięcia nie powala, jest raczej przeciętny. Przerażała mnie wizja tej szorstkości, ale okazuje się, że powierzchnia jest całkiem sympatyczna, nie ma szans na zaciąganie tkanin czy inne historie, osiągnięty efekt bardziej przypomina mi drobne brokaty bez top coatu :)
Trwałość w moim przypadku była przedziwna. Lakier dostał 3 szanse i za każdym razem po kilku godzinach od aplikacji odpryskiwał z uszkodzonych paznokci, podczas gdy na tych w dobrym stanie trzymał się do zmycia- 11 dni. Domyślam się, że osoby o cienkich i elastycznych paznokciach mogą mieć z nim problem. Zmywa się podobnie jak zwykłe glassflecki, a piasek nawet przy szorowaniu nie wykazuje tendencji do gromadzenia się w zakamarkach okolic paznokci.
Lakiery dostępne są w niemieckich drogeriach DM oraz na lokalnych aukcjach internetowych. Za 11ml produktu zapłacimy ok 1,90 Euro, bądź 20+/- zł w sieci.
Tłumaczenie jutro ;)